Hotel Lavender, Kraków
Lavender to niedawno otwarty hotel o butikowym charakterze, położony w Krakowie przy ulicy Długiej 49. Obiekt ten posiada zaledwie 37 pokoi i skategoryzowany jest jako hotel 3-gwiazdkowy. Są to jednak zdecydowanie trzy bardzo mocne gwiazdki! :)
Hotel Lavender znajduje się w odrestaurowanej kamienicy i jest bardzo dobrze zlokalizowany - kilkanaście minut piechotą od dworca kolejowo-autobusowego Kraków Główny oraz w podobnej odległości od Rynku Głównego.
Do Krakowa dotarłem już dość późnym wieczorem, wracając z Czech, w których spędziłem majówkę (a gdzie dokładniej i w jakich hotelach się zatrzymałem - napiszę na blogu w następnej kolejności, tutaj nocowałem na zaproszenie, a więc recenzja tego hotelu otrzymuje najwyższy priorytet). W grodzie Kraka moim celem był natomiast koncert londyńskiego zespołu Housewives (experimental rock / electronic), ale nie mogłem też przegapić grającego tam akurat dzień wcześniej Myslovitz. :)
Zameldowanie w hotelu
Po sprawnym i bardzo sympatycznym zameldowaniu udałem się do swojego pokoju numer 24 znajdującym się na drugim piętrze. Hotel posiada windę, jednak zatrzymuje się ona na półpiętrach, więc pozostaje jeszcze kilka schodów do pokonania. Swoją drogą, to z windy skorzystałem tam tylko dwa razy - po zameldowaniu się i przed wymeldowaniem - jak miałem ze sobą walizkę. Podczas samego pobytu aż żal by było nie korzystać z tych odnowionych, drewnianych schodów!
Oprócz schodów podobały mi się też piktogramy z oznaczeniami numerów pokoi czy strzałkami do nich prowadzącymi. W hotelu Lavender wejścia do niektórych pokoi (chyba tylko tych z "5" na końcu) znajdują się bezpośrednio przy samej klatce schodowej, a inne (tak jak mój) w zamykanej wnęce z jednym czy dwoma innymi pokojami.
Miałem już niewiele czasu, więc tylko wpadłem na chwilę do pokoju odłożyć bagaże i od razu udałem się na wspomniany wcześniej koncert. Impreza, można powiedzieć, że była udana, bo do hotelu wróciłem tuż przed godz. 3:00... ;)
I niech ktoś powie, że życie blogera hotelowego jest łatwe, proste i przyjemne, jak o tej godzinie, po całym dniu na nogach, zamiast położyć się spać, musiałem jeszcze obfotografować pokój w takim stanie, w jakim go zastałem. Chowając jeszcze bagaże raz z jednej, raz z drugiej strony (a czasem i do łazienki). Na szczęście ten typ pokoju nie należał do największych, a wręcz przeciwnie. :)
Pokój #24 - jednoosobowy, typu Business
Był to mianowicie najmniejszy z oferowanych w hotelu Lavender pokoi - jednoosobowy typu Business. Pokój niewielkich rozmiarów, chociaż w zupełności wystarczających dla jednej osoby, w domyśle podróżującej w celach służbowych, czy tak jak ja - w wypoczynkowo-koncertowych. :)
W pokoju znajdowała się szafa z sejfem, wygodne, pojedyncze łóżko oraz fotel z niewielkim biurkiem. Podobał mi się wystrój jego wnętrza - sporo drewna, wykładzina w ciekawe wzory czy goła cegła na jednej ze ścian. Pokój był przytulny, a do tego niebanalnie wyglądający.
Łóżko było wygodne i z wysokiej jakości pościelą, chociaż materac był dość mocno skrzypiący, ale to już jest drugorzędna kwestia, szczególnie w jednoosobowym pokoju... ;) Przyczepiłbym się jednak do lampki nocnej, która miał wyraźnie zakurzone nogi.
Podobały mi się detale, takie jak logo hotelu na narzucie (oraz w kilku innych miejscach).
Sporą zaletą tego typu pokoju w hotelu Lavender był zdecydowanie fotel - chyba najbardziej elegancki oraz najwygodniejszy ze wszystkich hoteli, w których nocowałem!
Podobało mi się też lustro, którego rama zrobiona była ze starego drewna.
Na poprzednich zdjęciach tego nie widać, ale poniżej dowód, że to na ścianie to nie jest żadna tandetna ceglana tapeta, tylko oryginalne, odsłonięte cegły. :)
Szafa z sejfem oraz podstawką pod laptopa.
Miłym zaskoczeniem była całkiem spory, pusty minibarek (z reklamą hotelowej restauracji Pestka w środku). Nie za często takie wynalazek jest dostępny w 3-gwiazdkowych hotelach, a jednak się przydaje, szczególnie gdy przywozisz z Czech kraftowe, niepasteryzowane, półciemne piwo z chilli od Pivovarský dům. :)
Dwie bezpłatne (szklane) butelki wody oraz dekoracja w postaci ususzonej lawendy.Zestaw do kawy/herbaty, a właściwie to tylko do herbaty, bo nie widziałem saszetek z kawą.
Widok miałem na ulicę Długą, która jest dość ruchliwa, ale pokój był bardzo dobrze wyciszony, nie miałem żadnych problemów z zaśnięciem. Szczególnie, że zasłony były ze specjalnego, zaciemniającego materiału typu "blackout".
W bezpośrednim sąsiedztwie hotelu Lavender nie brakuje sklepów czy knajpek. Jest tu m.in. Żabka czy Lewiatan, z okna widziałem pralnię samoobsługową, bar potraw szwedzkich Svensson czy lodziarnię Lucky Lood z lodami naturalnymi. Tuż obok hotelu jest też i gruzińska piekarnia YESz, która jednak akurat była zamknięta z powodu awarii technicznej. A taką miałem ochotę na chaczapuri! :)
Łazienka
Łazienka niewielka, ale w zupełności wystarczająca dla jednej osoby. Nieduża umywalka, na której więc trochę brakowało miejsca na kosmetyki, które trzymałem na półce nad toaletą. Nie było szklanki/kubka na szczoteczkę, zresztą z tego co kojarzę to umywalka i tak miała wyżłobienia, które by uniemożliwiały postawienie tam szklanki.
Świetne były kosmetyki, pachnące chyba kokosowo (a może i też lawendowo?), tylko pod prysznicem nie było ich gdzie postawić (oprócz na baterii). :)
Płytki na ścianie prysznica ze wzorem takim jak na wykładzinie w pokoju.
Miękkie, dobrej jakości ręczniki, też z logo hotelu. Duży plus za spory kaloryfer przy wieszaku na ręczniki oraz za dostępność ręcznika podłogowego.
Śniadanie
Śniadania w hotelu Lavender serwowane są w formie bufetu od 7:00 do 10:30 i kosztują 35 złotych. Na wstępie oprócz pytania o numer pokoju usłyszałem także pytanie o to, czy życzę sobie jakieś danie z jajek (jajecznicę, jajka sadzone, omlet, naleśniki). Fajnie, bo nie ma tu leżącej w podgrzewaczach jajecznicy (nie daj boże jeszcze z proszku:), tylko po paru minutach na stół ląduje Ci świeża, gorąca jajeczniczka.
Ogólnie wybór jedzenia był bardzo przyzwoity (chociaż trochę oszczędniejszy niż na oficjalnych zdjęciach hotelu na Bookingu:). Ser żółty wędzony, gęste jogurty, ser camembert, mozzarella z pomidorami i pesto (w słoiku), szynki, ogórki, kilka rodzajów oliwek...
Świeża sałatka, pierwszego dnia była trochę inna (i nawet jeszcze lepsza), ale nie zrobiłem wtedy zdjęcia. Do tego świeże pieczywo.
W podgrzewaczu był bekon oraz fajne kiełbaski (parówki pierwszego dnia).
Do picia: soki, woda, kawa, herbata. Na słodko jeszcze owoce oraz świetne(!) ciasto marchewkowe oraz babka cytrynowa, której nie próbowałem, bo nie przepadam. :)
Poniżej śniadania z obydwu dni:
Jajecznica, której sam potem dobrałem towarzystwo, bo początkowo była trochę samotna (ale tak czy inaczej bardzo smaczna). :)
Nie napisałem jeszcze o muesli (oraz innych śniadaniowych płatkach), które jadłem z jogurtem.
Ciasto marchewkowe, tak dla zachowania pozoru na zdjęciu tylko jedna porcja. :)
Przeważnie jak wychodzę z pokoju hotelowego, to wywieszam zawieszkę "nie przeszkadzać", jednak tym razem zapomniałem tego zrobić i po przyjściu po śniadaniu do pokoju zastałem pokój lekko uprzątnięty, z pościelonym łóżkiem i złożoną moją koszulką.
Podsumowanie
W hotelu Lavender Kraków nocowałem na jego zaproszenie, ale nie miało to wpływu na zawarte w powyższej recenzji opinie, które są całkowicie moje własne! :)
Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz