wtorek, 12 lipca 2016

Recenzja hotelu: 25hours Hotel Bikini Berlin

Pierwszym hotelem, który odwiedziłem podczas ostatniej przejażdżki do stolicy Niemiec był designerski hotel należący do 25hours Hotels. Tak jak i same obiekty, sieć nie należy do dużych. Oprócz tego berlińskiego, posiada ona trzy hotele w Hamburgu, dwa we Frankfurcie oraz po jednym w Wiedniu i Zurychu. Wszystkie są unikalne, ale łączy je przynajmniej jedna cecha wspólna - niesamowity wystrój wnętrz, zarówno pokoi, jak i części ogólnodostępnych. Stylem nawiązują także do miasta czy okolicy, w której się znajdują.

25hours Hotel Bikini Berlin
(oficjalna, TripAdvisor(#18/665), HotelsCombined)


Dojazd do Berlina


Z Warszawy do Berlina przyjechałem nocnym autokarem Lux Express. Trasa Wilno-Berlin może nie jest reprezentacyjna dla linii, bo są to tak na prawdę przemalowane autokary Simple Express, ale i tak, moim zdaniem, jest to najwygodniejsze połączenie autokarowe między tymi miastami. Brakuje w tych autokarach ekspresu z darmową kawą/herbatą/kakao, ale dostępne są tablety z grami/filmami, darmowy Internet wi-fi (nie dość że działający, to jeszcze na całej trasie), gniazdko elektryczne (jedno na dwa fotele) oraz darmowa butelka wody. Jest też całkiem sporo miejsca na nogi. Co istotne, miejsca są numerowane, tylko niestety w przypadku tej trasy schemat ich rozkładu widoczny on-line nie zgadza się z rzeczywistością.


Zameldowanie w hotelu

Hotel 25hours Hotel Bikini Berlin znajduje się niedaleko dworca Berlin Zoologischer Garten ("Dworzec Zoo"), na którym zatrzymują się pociągi kolejki miejskiej S-Bahn oraz metra U-Bahn. Nie powinno być więc problemu z trafieniem do niego, szczególnie że jak sama nazwa wskazuje, położony jest obok nowo wybudowanego centrum handlowego Bikini Berlin.

Sam budynek z zewnątrz wygląda raczej niepozornie. Ciekawie za to zaczyna się robić już po przekroczeniu jego drzwi wejściowych. Nie znajdziemy tam jednak hotelowego lobby czy recepcji. Do niej dotrzemy dopiero jedną z wind znajdujących się po lewej stronie. Recepcja hotelu 25hours Bikini Berlin mieści się bowiem na jego 3. piętrze.
Była dość wczesna godzina, a zameldowanie w tym hotelu jest od 15:00, zostawiłem więc tylko bagaż oraz swój numer telefonu i zacząłem od małego rekonesansu po hotelu.

W lobby można zakupić przeróżne, głównie lokalne produkty. Obok znajduje się też niewielka kawiarnia, do której dostać się można także z tarasu nad Bikini Berlin. Pobujać się można również na dużych hamakach.
Po drugiej stronie znajduje się jeszcze więcej miejsc do siedzenia (a także bujania się;), skorzystać można również z komputerów iMac.
W hotelu za darmo wypożyczyć można rower, a nawet i samochód MINI, chociaż dostępność tych drugich jest pewnie mocno ograniczona. Rowerów było pod dostatkiem, niestety miałem pecha i pogoda nie sprzyjała jeździe - pierwszego dnia dość mocno padało.
Jest także możliwość darmowego wypożyczenia bezprzewodowego routera do Internetu. Nie korzystałem jednak z tej opcji. W całym hotelu jest natomiast zapewniony szybki i bezpłatny dostęp do Internetu przez wi-fi.

Miałem jeszcze trochę czasu do zabicia, więc pokręciłem się po okolicy. Jakoś przed godziną 12:00 otrzymałem telefon, że mój pokój jest już gotowy. Wróciłem więc czym prędzej do hotelu... :)

Zameldowanie przebiegło sprawnie i udałem się do swojego pokoju (nr 810) na jednym z ostatnich pięter hotelu. W 25hours Hotel Bikini Berlin nawet windy wyglądają niestandardowo - w półmroku wyświetlane są w nich różne dziwaczne animacje, a z głośników płyną bliżej nieokreślone dźwięki. ;)
W równie ciemnym korytarzu z neonowymi numerami pokoi, można się za to poczuć jak w jakimś horrorze. Na szczęście nic nam tam nie powinno grozić. ;)

Pokój

Otrzymałem pokój typu "Jungle". Od razu po przekroczeniu jego progów widać skąd taka, a nie inna jego nazwa. W oczy rzuca się (oprócz wielu innych rzecz) zawieszony pod oknem... hamak. Do tego okna od podłogi do sufitu, wychodzące wprost na park Tiergarten oraz berlińskie Zoo, do którego ten hotel przylega.
Najwęższą część okna, swojego rodzaju portfenetr, można uchylić lub nawet i otworzyć (przed wypadnięciem ochroni nas balustrada:). Poczujemy się dzięki temu tym bardziej jak w prawdziwej dżungli. Szczególnie za sprawą dobiegających z ogrodu zoologicznego odgłosów zwierząt. Właściwie pod samym oknem mamy wybieg małp oraz klatkę z ptakami. Pierwszego dnia padało, więc większość zwierząt się poukrywała, ale obudzić się przy odgłosach ganiających się małp i do tego w hotelu w środku europejskiej stolicy - bezcenne. :)
W tym hotelu do wyboru są też pokoje typu "Urban", czyli od strony wychodzącej na miasto. Poza tym pokoje różnią się wielkością - najmniejsze są "M", potem "L", a największe - "XL".

Mój pokój był tym najmniejszym - "Jungle M". Rozmiarowo powinien być jak najbardziej wystarczający. Znajdowało się w nim duże i wygodne, podwójne łózko.
W telewizorze prawie same niemieckie programy, trochę brakowało chociażby jakiegoś kanału muzycznego. Na biurku znajdował się jednak bezprzewodowy głośnik ("UE Boom"), który za pomocą bluetooth można było podłączyć do swojego urządzenia. Przy biurku dostępne były też kontakty - działające nawet po wyjęciu klucza
W hotelu takim jak 25hours Hotel Bikini Berlin nawet i minibar musi się czymś wyróżniać. Napój yerba mate berlińskiej firmy Thomas Henry, alternatywa Coca-Coli, czyli Fritz-Kola czy list w butelce... pełniący funkcję cennika. ;)
Niestety nie było żadnego czajniczka (są tylko w pokojach L i XL), ale zauważyłem, że to dość częsta przypadłość nawet dobrych hoteli w Berlinie.

W pokoju wisiała torba na ramię, którą można sobie było wziąć na miasto. Niektóre pokoje, ale pewnie tylko te większe, posiadają na wyposażeniu nawet i rower, nie trzeba się więc wtedy martwić, że dla nas zabraknie ogólnodostępnych. :)
Sejf w tym hotelu również był niesamowity... a nie, był po prostu sejfem. :)

 Łazienka

Niesamowita była natomiast w 25hours Hotel Bikini Berlin połączona z pokojem łazienka z podgrzewaną (lekko) podłogą.
Między umywalką a pokojem nie było żadnej ściany (a lustro sobie lewitowało:), można było jedynie częściowo zasłonić kawałek łazienki, ale nie bardziej niż widać na poniższym zdjęciu:
Prysznic (z deszczownicą) natomiast znajdował się we wnęce:
Z kosmetyków: szampon oraz żel pod prysznic marki o śmiesznej nazwie "Stop The Water While Using Me!". Niestety w dużych butelkach, a niestety bo nie można ich sobie było wziąć do domu. Można było je sobie zakupić w sklepiku na dole, chociaż cena do najniższych nie należała. :)
Ale się nie dziwię, są to naturalne kosmetyki, a mydło (bo dostępne przy umywalce było także i mydło w płynie) miało cytrynowo-miodowy zapach wręcz nie z tej ziemi! :)

Poniżej jeszcze widok na pokój spod prysznica. Widać tutaj jeden ważny szczegół, o którym zapomniałem wspomnieć - sufit pokoju był w całości z surowego betonu. Sprawiał przez to bardzo ciekawe wrażenie, chociaż myślę, że nie każdemu może się nocowanie w "piwnicy" podobać. :)
Toaleta na szczęście nie była, tak jak reszta łazienki, otwarta na pokój. :)
Ogólnie wystrój wnętrz hotelu ma nawiązywać do Berlina, które jest zmieniającym się miastem, będącym w ciągłej budowie i niedokończonym. Nie wiem czy pewien element, widoczny na poniższym zdjęciu to również nawiązanie do tej koncepcji czy po prostu usterka... W każdym razie ja to zauważyłem dopiero po jakimś czasie i myślę, że to jednak ten drugi wariant... :)

Śniadanie

W hotelu 25hours Hotel Bikini Berlin śniadanie podawane jest w restauracji NENI Berlin, która znajduje się na jego ostatnim, 10. piętrze. Usiąść możemy w takiej jakby oranżerii znajdującej się po środku sali lub dookoła niej - bardziej pod oknami (a raczej szklanymi ścianami).

Tego dnia się już wypogodziło, więc można było skorzystać z trzeciej opcji - skonsumowania śniadania na tarasie! Stoliki pod parasolami i otoczone zielenią, bezchmurne niebo i grzejące słońce i do tego jeszcze widok na kawałek miasta. Atmosfera jak w jakiejś bardzo przyjemnej kawiarence, a nie jak na typowym, hotelowym śniadaniu.
Otwarta kuchnia i dania na ciepło
Ekspres do kawy, niby na kapsułki, ale była bardzo smaczna
Klimat klimatem, ale ważne jest w końcu także i jedzenie. A to było... po prostu obłędne! Bez nastawienia na ilość, raczej z mocnym naciskiem na jakość i to nie tylko głównych dań, ale i najmniejszych dodatków.
Pyszne currywursty, głównie za sprawą domowej roboty ketchupu. Świetne jajka w koszulkach na rewelacyjnej salsie. Idealnie zrobiony bekon czy nawet i pieczone pomidory, które rzadko kiedy są naprawdę smaczne.
Do picia sok pomarańczowy lub tłoczony z jabłek czy jogurtowe smoothies. Jeśli chodzi o kawę, to zauważyłem opcję "iced latte" i właśnie z niej skorzystałem (prosząc o pomoc bardzo sympatyczną obsługę). Idealnie się sprawdziła przy takiej pogodzie. :)

Z dań na zimno to m.in.: pyszne wędliny, tatar, łosoś, hummus, sałatki warzywne, twarożek, różne sery pleśniowe. Do tego świeżutkie rogaliki francuski czy różne inne chlebki.
Talerze wylizane, a tu jeszcze przydałoby się coś zjeść na deser... Żałowałem, że mam tylko jeden żołądek, ale skusiłem się jeszcze na jakiś taki słodkawy, chyba waniliowy jogurt (który też był wyjątkowo dobry, do tego w bardzo ładnych miskach) z różnymi płatkami oraz dodatkami, sałatkę owocową i kilka rodzajów domowych dżemów i miodu prosto z plastra. Tu również nic mnie nie rozczarowało. ;)
Ogólnie dawno mi śniadanie hotelowe aż tak nie smakowało, a samo miejsce, pogoda czy ta mrożona kawa też miały w tym swój mocny udział. Już zjeść nic nie dałem rady, ale kolejnej kawy z lodem nie mogłem sobie odmówić. :)

Usiadłem sobie po drugiej stronie tarasu i się nią delektowałem z widokiem na Kościół Pamięci Cesarza Wilhelma oraz znajdujące się obok wieżowce.

Monkey Bar

Drugą połowę ostatniego piętra hotelu 25hours Hotel Bikini Berlin zajmuje skybar - Monkey Bar. Jest to bardzo popularne miejsce na imprezowej mapie Berlina. Wieczorem to właściwie pęka w szwach, ale się nie dziwię, bo tu również panuje bardzo fajny klimat, do tego jest stanowisko dla DJa. :)
Goście hotelu 25hours mają tę przewagę nad osobami z zewnątrz, że mogą się dostać do Monkey Baru bezpośrednio hotelową windą (która jest na kartę-klucz). Inni muszą czekać do wejścia na dole (a wieczorem to często w sporych kolejkach!), bo mają osobną,ogólnodostępną windę. :)
Windy dla gości hotelowych (wejście na 10. piętrze)
Można posiedzieć i napić się drinka czy coś przekąsić w środku, ale również dostępny jest odkryty taras.
I to z takim widokiem... :)
Na dole widać centrum handlowe Bikini Berlin, po lewej Kościół Pamięci, dalej nowo powstający wieżowiec Upper West, w którym na kilkunastu pierwszych piętrach będzie się mieścił hotel Motel One Berlin Upper West, a obok oczywiście Waldorf Astoria Berlin. :)


Sauna

Piętro niżej w hotelu 25hours Berlin znajduje się "Jungle Sauna". W recepcji można wypożyczyć (za darmo) zestaw składający się ze szlafroka, kapci oraz ręcznika. Niestety w hotelu nie ma siłowni. Za obniżoną do 10 EUR/dzień stawkę, można skorzystać z Madonna Fitness Clubu "Hard Candy" w Europa-Center naprzeciwko hotelu.

Podsumowanie


Hotel 25hours Hotel Bikini Berlin jest zdecydowanie nie z tej Ziemi. Jeśli ktoś szuka nietuzinkowego (żeby nie powiedzieć - hipsterskiego) hotelu w bardzo dobrej lokalizacji i nie boi się różnych śmiałych pomysłów, jeśli chodzi o wystrój, to powinien być to trafny wybór. Koniecznie należy spróbować śniadania! I polecam wybrać pokój właśnie od strony "dżungli". A może ktoś nocował w tym lub którymś innym hotelu sieci 25hours i chce się podzielić swoimi wrażeniami? :)

Niedługo pojawią się recenzje trzech kolejnych hoteli z Berlina. Następny będzie już o wiele "spokojniejszy". :)

Noc w hotelu 25hours Hotel Bikini Berlin spędziłem na jego zaproszenie. Wyrażone opinie są jednak moje własne i nie miało to na nie wpływu. :)


Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz