piątek, 7 września 2018

Recenzja: 5-gwiazdkowy, designerski Hotel PACAI, Wilno

Hotel PACAI jest najnowszym 5-gwiazdkowym hotelem w stolicy Litwy, jednak budynek, w którym jest on zlokalizowany, wzniesiony został już w 1677 r. i pamięta jeszcze czasy państwa polsko-litewskiego czy wizyty takich osobistości jak Jan III Sobieski czy Napoleon Bonaparte. Jest to bowiem pałac należący niegdyś do Paców - litewskiego rodu magnackiego. Mieści się on przy ul. Wielkiej (Didžioji gatvė), tuż przy wileńskiej starówce. Niedaleko jest jeszcze drugi Pałac Paców (przy Šv. Jono gatvė), w którym funkcjonuje polska ambasada.

Hotel PACAI [czyt. po prostu "pacai", przez "c", a nie "k"] należy do prestiżowego zrzeszenia Design Hotels i jest pierwszym ich hotelem w krajach bałtyckich (na Litwie, Łotwie i w Estonii). W Polsce aktualnie mamy trzy hotele tego sojuszu - mazurski Hotel Galery69 oraz dwa warszawskie: H15 Boutique HotelAutor Rooms

Hotel PACAI, Wilno
(oficjalnaTripAdvisor(#42/93), Booking(9,5), porównywarka cen)


Hotel PACAI pierwszych gości przyjął 21 maja 2018 r., a że na czerwiec miałem zaplanowaną kilkudniową wycieczkę do Wilna (po kilku latach nieobecności w tym mieście), to nie mogłem sobie odmówić zatrzymania się w tym nowiutkim obiekcie.
Pałacyk został starannie odrestaurowany i zarówno z zewnątrz, jak i od środka, wygląda wręcz rewelacyjnie. Fasadę budynku od głównej ulicy oprócz nazwy hotelu uświetnił także herb szlachecki rodziny Paców - herb Gozdawa.
Hotel od frontu wygląda bardzo dostojnie i od razu widać, że mamy do czynienia z obiektem luksusowym. Jednak dopiero po przekroczeniu bramy i wkroczeniu na jego dziedziniec można zauważyć, iż jest to obiekt wyjątkowy również pod względem designu.
Na chyba, że wcześniej zauważymy mały tego zwiastun - logo Design Hotels. :)
Bardzo podoba mi się to połączenie klasycznie wyglądającej kamienicy z nowoczesnymi dobudówkami kontrastującymi kształtem oraz kolorem. Wszystkie te różnorodne i pozornie oddzielne konstrukcje wokół placyku są częścią hotelu.
Przechodząc przez główną bramę, od razu po prawej stronie widać faktyczne wejście do hotelu. Dalej jest letni ogródek hotelowego baru i restauracji. Po przeciwnej stronie natomiast znajduje się m.in. wejście do strefy SPA. O wszystkich tych atrakcjach napiszę jeszcze w dalszej części recenzji hotelu.
A na razie wejdźmy do jego środka...
Wnętrze hotelu robi jeszcze większe wrażenie, a to zaledwie jego lobby.
W hotelu PACAI dostępne są następujące typy pokoi i apartamentów (w nawiasach ich międzynarodowe odpowiedniki): Artist's Studio (standard), Artisan's Atelier (superior), Countess Room (deluxe), Mansion Suite (junior suite), Noble Suite (signature suite), Heritage Suite (queen suite) oraz PACAI Suite (king suite). Niezależnie od ich standardu, pokoje są także urządzone bardziej w ciemnych lub jasnych barwach. Poza tym są na tyle różnorodne, nawet jeśli chodzi o ich poszczególne kategorie, że raczej nie znajdzie się w tym hotelu dwóch identycznych pokoi.

Ja zarezerwowany miałem pokój klasy superior, ponieważ nie było dużej różnicy w cenie w stosunku do najtańszego. Dzięki bezpośredniej rezerwacji na stronie Design Hotels i posiadaniu (zupełnie bezpłatnego) członkostwa w ich klubie, mogłem natomiast liczyć na darmowy upgrade, wi-fi czy późne wymeldowanie. Z dostępnością pokoi nie było żadnego problemu, dostałem więc upgrade oczko wyżej, czyli do pokoju Countess Room.

A wszystko to o godz. 12:30, pomimo że zameldowanie jest teoretycznie od 14:00. Na karcie zablokowano mi środki w wysokości kosztu noclegu oraz dodatkowo 50 EUR na ewentualne dodatkowe wydatki.
Sympatyczny portier zaopiekował się moją walizką i odprowadził mnie do pokoju. Zaproponował jednak, by nie korzystać z windy, tylko wejść piechotą, trochę na około, na trzecie piętro. Szliśmy wąskimi korytarzami, po krętych schodach, przechodząc przez ileś par drzwi, a portier opowiadał o hotelu i historii budynku. Mi natomiast z każdym mijanym wnętrzem, coraz bardziej opadała szczęka z wrażenia.
Widać ogrom prac włożony w rekonstrukcję tego obiektu. Zachowanych zostało wiele architektonicznych detali, takich jak autentyczne, barokowe freski Michelangelo Palloniego czy inne historyczne artefakty.
Osoby zajmujące się renowacją pałacyku odnalazły na przykład rzeźbę Ateny, ukrytą za jedną ze ścian i z głową u swoich stóp. 
Obecnie historia spotyka się tu z robiącą nie mniejsze wrażenie nowoczesnością.
Poniżej natomiast trochę zdjęć z innych hotelowych korytarzy, którymi już sam się później przechadzałem:

Wracając jednak do trasy prowadzącej do mojego pokoju...
Wejście do niego oraz kilku innych pokoi sąsiadowało tam z odkrytą, siedemnastowieczną ścianą. Z jednej strony można powiedzieć, ze hotel PACAI pachnie nowością, jednak tutaj unosił się raczej lekki zapach cegieł czy drewnianych belek sprzed kilkuset lat. Wszystko to w połączeniu z nowoczesnym oświetleniem czy wykładziną swoim wzorem przypominającą marmur.

Pokój #326 (Countess Room)


Ściana po przeciwnej stronie oraz to co się znajduje za poniższymi drzwiami, to już natomiast pełna nowoczesność.
Niektóre pokoje w hotelu PACAI zawierają w sobie jakieś historyczne elementy czy nawet i całe zabytkowe, pokryte freskami ściany. Mój jednak taki nie był. Znajdował się na odnowionym poddaszu, nadal jednak jakiś kontakt z historią się miało - mianowicie stąpając po lekko uginającej się (lecz pokrytej grubą i miękką wykładziną) podłodze.
Fajny w nim panował klimat, chyba głównie przez te ciemno-grafitowe ściany i drzwi oraz szafę w tym samym kolorze, a także pokaźny obraz na jednej ze ścian. Częściowo pochyły sufit był natomiast w większości biały.
Ciekawie od wewnątrz wyglądały okna umieszczone w lukarnach, czyli takich niewielkich nadbudówkach wystających z dachu. Gdy cofniecie się do pierwszych zdjęć budynku i tego czerwonego dachu, to zobaczycie o które chodzi.
Tym bardziej, jeśli się spało pod takim "wyżłobieniem". Na, swoją drogą, dużym i bardzo wygodnym łóżku. Jeśli natomiast chodzi o telewizję, to zbytnio z niej nie korzystałem, ale pamiętam, że telewizor posiadał nowoczesny system umożliwiający np. na oglądanie YouTuba.
Darmowa woda oraz ekspres do kawy na kapsułki.
Minibarek.
Wraz z czerwonym winem czy oryginalnymi przekąskami znajdującymi się poza lodówką. Jeśli kogoś najdzie ochota np. na Chiczę, czyli organiczną, biodegradowalną gumę do żucia pochodzącą z lasu tropikalnego, to ma wyjątkowe szczęście! :)
Jedną z niewielu wad tego pokoju był fakt, iż po wyjęciu karty-klucza nie było w nim dostępnego chyba żadnego kontaktu, w którym by płynął prąd. Zresztą ogólnie był lekki deficyt gniazdek, szczególnie jeśli chciało się podgrzać wodę w czajniku z króciutkim kablem.

Łazienka


Łazienka w moim pokoju nie była jakaś wyjątkowo duża. Cała jednak w marmurze. Niestety dopiero po zrobieniu zdjęć zorientowałem się, że lustro można było podświetlić i to wyglądało całkiem efektownie, musicie jednak uwierzyć na słowo.
Dostępne były kosmetyki ekskluzywnej, brytyjskiej marki Molton Brown.
W łazience znajdował się prysznic typu walk-in z deszczownicą.
Ze szczegółów, mogę jeszcze wspomnieć, że deska sedesowa była wolnoopadająca.
Oprócz podgrzewanej podłogi, funkcję grzania posiadał też ciekawie wyglądający wieszak na ręczniki. Te natomiast, podobnie jak i szlafroki, były grube i mięciutkie.

Turndown service


Po południu, jak już skończyłem robić zdjęcia we wnętrzach hotelu (a zajęło mi to ładnych parę godzin!), zapukała do drzwi pani pokojowa z pytaniem czy życzę sobie wieczorny serwis pokoju. Nie odmówiłem.

Nawet chyba jeszcze wtedy nie zdążyłem położyć się na łóżku, skorzystałem tylko wcześniej z prysznica, a więc pokój był praktycznie w nienaruszonym stanie. Przygotowanie pokoju do snu ograniczyło się jedynie do lekkiego złożenia kołdry. Pokojówka zapytała jeszcze czy zasłonić okno znajdujące się za łóżkiem. Dopiero sobie wtedy uzmysłowiłem, że jest ono tak usytuowane, że praktycznie nie da się dosięgnąć do zasłon czy klamki bez wchodzenia na materac. Chyba, że jakoś usuwa się boczne ścianki wezgłowia i można się wtedy za łóżkiem przeczołgać do okna. Darowałem jednak tej gimnastyki pani sprzątającej.
Wieczorny serwis pokoju był równie skąpy jeśli chodzi o łazienkę. Tam jedynie dywanik podłogowy został złożony i zawieszony na ściance prysznica. Niestety brakujące kosmetyki nie zostały uzupełnione.

Restauracja oraz Bar


W hotelu PACAI znajduje się restauracja 14 HORSES oferująca dania przyrządzane z lokalnych produktów, a także bar SOFIJA. Latem funkcjonuje zewnętrzny ogródek zlokalizowany na hotelowym dziedzińcu.
Świetnie wygląda zarówno bar, jak i restauracja. Chyba jednak największe wrażenie robi łazienka zlokalizowana piętro niżej.
Cała w czarnym marmurze, ze złotą armaturą, a także oryginalnymi fragmentami ceglanych fragmentów ścian.
W tym hotelu to nawet i samo wnętrze toalet warte jest odwiedzenia nawet niekoniecznie za potrzebą. Chyba, że jest to potrzeba zrobienia zdjęcia. ;)

Siłownia oraz strefa SPA


W hotelu działa też SPA PACAI. Można się do tej strefy dostać przechodząc przez dziedziniec (drzwi wejściowe do niej znajdują się praktycznie naprzeciwko wejścia do hotelowego lobby), ale jest też i inne wejście hotelowymi korytarzami, bez konieczności wychodzenia na zewnątrz. Z tym drugim można mieć jednak mały problem, bo nie było ono za dobrze oznaczone. Poszedłem do SPA przez dziedziniec (w szlafroku, a co! chociaż dostępne są tam szafki, nawet i ze szlafrokami czy kapciami), a jak chciałem wrócić korytarzem, to się trochę zgubiłem w drodze do pokoju. :)
SPA znajduje się pod ziemią, na ścianach dominuje czerń i ogólnie jest tam bardzo klimatycznie i relaksująco.
Po przejściu przez szatnie znajdujemy się w oddzielonej szybą części z efektownie wyglądającym prysznicem oraz nie gorzej wyglądającą sauną suchą.
Dostępne jest także pomieszczenie z łaźnią. Trochę szkoda, ale wykorzystywane jest ono raczej tylko do zabiegów, takich jak hammam.
W "suchej" części SPA znajduje się niewielka siłownia z kilkoma urządzeniami.
Jak na porządną strefę SPA przystało, oferowane są tu także masaże oraz inne zabiegi. I to w bardzo klimatycznie wyglądających pokoikach!
Rewelacyjnie wygląda też salka przeznaczona dla par, której wnętrze wyjątkowo urządzone jest na biało a za szybą widać fragmenty oryginalnych murów i schodków chyba nawet jeszcze sprzed powstania samego pałacyku (w 1677 r.)!
A tak w ogóle, to chciałbym podziękować pracującej tam przesympatycznej dziewczynie o imieniu Emilija, która spontanicznie oprowadziła mnie po całej strefie SPA, do tego pomagając mi w robieniu zdjęć. :)

Śniadanie


Śniadanie w hotelu PACAI serwowane jest od godz. 6:30 do 10:00 (tak przynajmniej było w środku tygodnia). Podawane jest ono w hotelowej restauracji i było jednym z ładniejszych śniadań, jakie spotkałem w hotelach. Zarówno pod względem wyglądu restauracji, zastawy stołowej, jak i samej prezentacji dań czy poszczególnych produktów na stołach.
Wybór był przyzwoity, a do tego wszystko było bardzo smaczne i wysokiej jakości.
Tam z tyłu było mleko migdałowe:
Jedynie miałem zastrzeżenia jeśli chodzi o wygląd stolika z kawą.  Szkoda zresztą, ze brakowało ekspresu (chociaż w końcu nie zapytałem, może nie tylko zwykła kawa była dostępna).
Gotowy zestawik prezentował się następująco:
A na pytanie "czy smakowało?" najlepiej niech odpowie poniższe zdjęcie:
Nie widziałem żadnego menu z daniami z jajek, jednak można było sobie coś zamówić. Pierwsza moja prośba dotyczyła oczywiście jajek po benedyktyńsku, jednak kelnerka wróciła z odpowiedzią, że dostępne są tylko jajka w koszulkach. Zmieniłem więc zdanie i zamówiłem omlet. W końcu dość długo na niego czekałem, zdążyłem już nawet pomyśleć, że o mnie zapomnieli (mimo, ze prawie nikogo poza mną na śniadaniu nie było). Ale jednak nie, w końcu przyszedł i poniższy omlet. Może i długo czekałem, ale było na co, bo to jajeczne danie okazało się wręcz rewelacyjnie przyrządzone!
Nałożyłem sobie jeszcze deser, który również nie rozczarował. Świetne domowe ciasto czy też te ptysiowe kulki.
Ogólnie więc śniadanie było bardzo smaczne. Jedyny minus za napoje: zwykłą kawę, soki, które też nie były jakieś rewelacyjne oraz... brak jakiegokolwiek wina musującego. :)

Podsumowanie


Hotel PACAI jest świetnym, luksusowym hotelem dla osób szukających wyjątkowych wnętrz. A ciężko o lepszą zachętę niż przynależność do zgrupowania Design Hotels. Ciężko równie o lepszą lokalizację w stolicy Litwy, jeśli zależy nam na zwiedzeniu tego urokliwego miasta. Sam żałuję, że w tym hotelu spędziłem zaledwie jedną noc. Przy dłuższym pobycie myślę, że warto byłoby zatrzymać się w kilku różnych pokojach, nawet tego samego standardu, żeby mieć pełniejszy obraz różnorodności hotelu PACAI.

Hotelem na podobnym poziomie, w którym nocowałem dzień wcześniej, był Radisson Blu Royal Astorija Hotel, Vilnius i chociaż nie robi aż tak świetnego wrażenia jak Hotel PACAI, to i ten hotel zdecydowanie mogę polecić! A szczególnie jego odnowione pokoje. Więcej przeczytacie w podlinkowanej recenzji hotelu.



Kliknij, jeśli podobał Ci się wpis:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz